Czy można zrobić Elseworldsa biorąc za podstawę jedno z największych wydarzeń uniwersum DC, po czym zupełnie zmienić dalszą historię? Ta mroczna i dająca do myślenia opowieść odpowiada na to pytanie twierdząco.
Superman zostaje zabity przez Doomsdaya. Świat, oraz jego ukochana Lois Lane go opłakują. Nadchodzi pogrzeb Supermana, w którym uczestniczy wiele cywilów i bohaterów. Brzmi znajomo? Ale w tym świecie Lois nigdy nie wybaczyła światu, który nie wystarczył, by ocalić mężczyznę, którego kochała. Próbując się pożegnać z Clarkiem, Lois odwiedza jego matkę w Smallville dowiadując się, że Jonathan Kent miał atak serca... Następnie wykonuje dłuższą podróż, do fortecy samotności Supermana na Antarktydzie, pomagając, jak wierzy, pożegnać się Supermanowi z jego drugim domem. Tam spotyka Eradicatora, który zabrał ciało Supermana z grobowca, ale- inaczej niż w znanej historii- nie udało mu się ożywić Kal-El'a. Nie pomyślał też o tym, by móc przekształcić swoje ciało na jego podobieństwo, by zachować rosnącą w sobie moc, której już nie może utrzymać. Lois, której jest już wszystko jedno, przekonuje go, by wykorzystał jej ciało obdarzając ją mocą. Tak się dzieje, w wyniku czego Lois staje się szukającym zemsty Eradicatorem pragnąc uczynić świat takim miejscem, które powinno zasługiwać na Supermana. Rozpoczyna swoją krucjatę nie dbając o prawa i zasady i postanawiając wyeliminować przestępców i tych, którzy krzywdzą innych. Jedną z jej pierwszych konfrontacji jest Lex Luthor, który wyjawia jej cynicznie wszystkie złe rzeczy, których ostatnio się dopuścił wiedząc, że Superman bez dowodów nic by nie mógł z tym zrobić, a skoro Lois ma jego moc i poszła w jego ślady to będzie tak samo. Pożegnanie z Lexem. Następnie Lois kieruje się do Gotham. Pożegnanie z Jokerem. Stawia ją to w konfrontacji z Batmanem, który ostrzega ją, że przekroczyła pewną granicę i zbezcześciła pamięć Clarka. Nie mogąc znieść jego słów Lois reaguje dość ostro z całą mocą Eradicatora...
W końcu oprócz niej pojawiają się trzy inne postacie noszące "S" na piersi. Lois ignoruje Superboya i Steela i rusza po Cyborga, jedynego, który wygląda i przypomina Clarka. Konsekwencje są straszne i doprowadzi to do najbardziej dramatycznych i smutnych wydarzeń z całej tej historii i naprawdę wstrząsającego zakończenia...
To opowieść o miłości, stracie, zemście i o tym, że z wielką mocą nie zawsze idzie wielka odpowiedzialność, a czasem można się zatracić. Ci, którzy wcześniej czytali "Doomsday/Śmierć Supermana", "Pogrzeb przyjaciela" i "Rządy Supermenów" z pewnością będą mogli zauważyć różnice i podobieństwa między tymi historiami z regularnej serii "Supermana", a tym, co zostało tu ukazane. Jednocześnie historię tą mogą przeczytać też ci mniej obeznani w historii człowieka ze stali, choć nie wszystkie dodatkowe wątki będą dla nich w pełni zrozumiała- ale już główna fabuła, tak, jak najbardziej. Motyw rozczarowania Lois światem, jej pragnienie zemsty, przemiana i kolejne decyzje, które powodują, że coraz bardziej się pogrąża oraz odstawienie na bok moralności zostało naprawdę wspaniale przedstawione. Postawa bohaterki zastanawia i miejscami zasmuca. W końcu w regularnej serii Eradicator był sztuczną inteligencją z Kryptona, który sobie stworzył ciało na podobieństwo Supermana. Trudno by się po nim spodziewać rozważań moralnych i humanizmu. Lois jest człowiekiem, kobietą, która kochała tego, którego moce i symbol przejęła i kiedyś podzielała idee mężczyzny, którego kochała, wiec jej przemiana i upadek moralny mocniej uderzają. No i zakończenie, które nie może jednak nie szokować i zasmucać... Ciekawostką są też rysunki, bardzo ładnie narysowane, przypominające te z regularnej serii ze "Śmierci Supermana". Zauważcie też zmiany twarzy Lois przed spotkaniem z Eradicatorem, a później- i nie chodzi tylko o te płonące czerwienią oczy, ale samą twarz. Łzy, które spływały po jej twarzy w fortecy samotności, po kontakcie z oryginalnym Eradicatorem oznaczyły jej twarz bliznami.
Ciekawostka: błąd w scenariuszu. W fortecy samotności Lois kładzie przed posągiem Jor-Ela i Lary poszarpaną pelerynę Supermana nazywając ją kocykiem, którym jego biologiczni rodzice otulili swe dziecko przed włożeniem do rakiety kosmicznej. Ponieważ mówimy tu o odwołaniu do wersji od 1987 roku i mamy posągi Kryptończyków w tradycyjnych kombinezonach, to w tej wersji nie było żadnego kocyka, ponieważ mały Kal-El został poczęty z komórek swoich rodziców właśnie w sztucznej matrycy stanowiącej część rakiety. Natomiast, jak pewnie czytelnicy regularnej serii pamiętają, jego strój został uszyty pierwotnie przez Kentów i- inaczej niż w wersji przed Kryzysem na Nieskończonych Ziemiach przed 1987 roku, oraz tej od 2002 roku po Birthright- nie miał żadnego związku z Kryptonem. Można zarzucić scenarzystom, że tego nie sprawdzili, ale mimo tego błędu, historię warto przeczytać i nad nią pomyśleć.
Szukaj na tym blogu
niedziela, 26 grudnia 2021
Opowieści Mrocznego Multiwersum - Śmierć Supermana (Elseworlds)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dzięki za tłumaczenie. Mam nadzieję, że wydadzą u nas całą serię Tales from the dark Multiverse bo jest naprawdę dobra.
OdpowiedzUsuńKto wie, może kiedyś będzie wydane drukiem? Ale sam nie wszystko uważam za jednakowo dobre. Inna sprawa, że w druku nie zostało wydane choćby Flashpoint i Blackest Night- to było w tłumaczeniach CFC. Na razie zarówno Ty, jak i inni czytelnicy cieszcie się tą historią w tłumaczeniu:)
UsuńBardzo miło się czytało ten komiks.Wielkie dzięki :)
OdpowiedzUsuń