Martian Manhunter udaje się na planetę Naftali, świata, na którym koegzystuje wiele religii, by odszukać wędrującego mędrca imieniem K'rkzar, który kiedyś odwiedził Marsa. Na miejscu okazuje się, że K'rkzar rzeczywiście tam przybył, ale musi się ukrywać, a na Naftali wybuchła wojna między różnymi grupami religijnymi. Mędrzec ogłosił bowiem, że posiadł wiedzę o prawdzie ostatecznej. Teraz część wyznawców różnych religii chce zabić heretyka, zanim ogłosi światu swoje bluźnierstwo, część chce by święty mąż poparł swoimi słowami jedyną słuszną wiarę, jaką oni wyznają i w tym celu chcą go porwać dla wyższego dobra, a część ma nadzieję, że K'rkzar powie coś, co zaprowadzi nowy ład. J'onn J'onzz zostaje wplątany w ten konflikt razem z członkiem kosmicznych sił policyjno-rozjemczych Darkstars, Bronem. Obaj zostają zwerbowani przez lokalną władzę, będącą zarazem siłami porządkowymi zwaną Magistratem. Magistrat chce, by mędrzec został odnaleziony i bezpiecznie odeskortowany poza planetę, co wydaje się najlepsze dla niego i dla samego świata. Tropem do niego może być Bruaka, niegdyś jego uczeń, teraz sam wielki kapłan pokojowej religii. Wraz z innymi agentami Magistratu, J'onn i Bron ruszają na spotkanie z nim, mając nadzieję zapewnić mu ochronę i skłonić go do wyjawienia, gdzie się ukrywa jego dawny mentor. Problem, że zwolennicy innych religii też doszli do tego wniosku i również postanawiają złożyć wizytę wielkiemu kapłanowi. Bruaka jest cenny, ale wszyscy inni to niepotrzebni heretycy, bluźniercy i świadkowie, których należy zlikwidować. Ale agenci Magistratu nie poddają się łatwo, a Martian Manhunter coraz bardziej czuje, jak jego też zaczyna wypełniać gniew im więcej widzi "prawowiernych", którzy w imię ich jedynej słusznej prawdy są gotowi bez wahania eksterminować innych. Czy uda mu się uratować swoich towarzyszy i ochronić Bruakę? Czy poznamy, co naprawdę chciał przekazać K'rkzar i czy uda się go odnaleźć?
Historia ta to prawie 50 stron pędzącej akcji, ale zadającej też wiele pytań społecznych i psychologicznych. Doskonale pokazuje do czego prowadzi fanatyzm religijny. nietolerancja, przekonanie, że własna religia jest jedyną słuszną prawdą, do tego stopnia, że należy "zabić heretyków". Do tego mamy, jako wątek przewodni, nawet chęć uciszenia kogoś, kto chce coś przekazać, choć- co jest najlepsze w tym wszystkim- przez większość historii, ani frakcje religijne, ani sami czytelnicy nie wiedzą co właściwie K'rkzar ma do powiedzenia (ani czy dożyje, by cokolwiek zdążyć powiedzieć). Myślę, że zarówno miłośnicy wartkiej i dość zaskakującej miejscami akcji, jak i ci, którzy cenią nieco bardziej refleksyjne historie będą z tego komiksu zadowoleni.
Ciekawostka - błąd w scenariuszu: W czasie pierwszego spotkania, Bron przedstawia się J'onnowi, ale ten w ich rozmowie nie mówi, jak się nazywa. Mimo, że widzą sie po raz pierwszy i Bron stwierdza, że myślał, że wszyscy Marsjanie wyginęli- zatem nawet o nim nie słyszał- zwraca się do niego jednak po nazwisku. Bron nie ma zdolności telepatycznych, więc teoretycznie nie powinien tego wiedzieć.
Historia ta to prawie 50 stron pędzącej akcji, ale zadającej też wiele pytań społecznych i psychologicznych. Doskonale pokazuje do czego prowadzi fanatyzm religijny. nietolerancja, przekonanie, że własna religia jest jedyną słuszną prawdą, do tego stopnia, że należy "zabić heretyków". Do tego mamy, jako wątek przewodni, nawet chęć uciszenia kogoś, kto chce coś przekazać, choć- co jest najlepsze w tym wszystkim- przez większość historii, ani frakcje religijne, ani sami czytelnicy nie wiedzą co właściwie K'rkzar ma do powiedzenia (ani czy dożyje, by cokolwiek zdążyć powiedzieć). Myślę, że zarówno miłośnicy wartkiej i dość zaskakującej miejscami akcji, jak i ci, którzy cenią nieco bardziej refleksyjne historie będą z tego komiksu zadowoleni.
Ciekawostka - błąd w scenariuszu: W czasie pierwszego spotkania, Bron przedstawia się J'onnowi, ale ten w ich rozmowie nie mówi, jak się nazywa. Mimo, że widzą sie po raz pierwszy i Bron stwierdza, że myślał, że wszyscy Marsjanie wyginęli- zatem nawet o nim nie słyszał- zwraca się do niego jednak po nazwisku. Bron nie ma zdolności telepatycznych, więc teoretycznie nie powinien tego wiedzieć.
I znowu coś fajnego do pobrania :) WIELKIEnocne dzięki !!!!
OdpowiedzUsuń