Dziś taka mała niespodziewajka:) Tego komiksu pierwotnie nie miałem w planach. Ale ponieważ niedawno Grumik przetłumaczył crossover "Inwazja", zdecydowałem się zająć i tym komiksem. Choć by go zrozumieć przeczytanie "Inwazji" nie jest całkiem konieczne, to jednak może nieco ułatwić czytanie.
Obcy atakują Ziemię. Diana musi ochronić rodzinną Themyskirę stawiając czoła Thanagariańskiej flocie. Mimo pragnienia uratowania nawet nieprzyjaciół z niebezpieczeństwa, w które sami się wpakowali, sprawy nie idą tak, jakby chciała. Odkrywa też, że cała Ziemia jest zagrożona, a jej przyjaciółka posiadająca ważne informacje dla tej sprawy- porucznik Etta Candy- zniknęła i jest na terenie opanowanym przez wroga. Wonder Woman łączy siły z obecną Ligą Sprawiedliwości, by wyruszyć na poszukiwanie Etty i ją uratować.
Z jednej strony mamy tu klasyczny komiks akcji, w którym dużo się dzieje. Nie zabraknie też elementów humorystycznych, jak niektórzy z tamtejszej Ligi reagują na sam widok Amazonki. Ale mamy też element refleksyjny. Zarówno Wonder Woman, jak i Martian Manhunter- z którym księżniczka dzieli podobieństwo przekonań- starają się szanować życie, nawet życie wroga, i boleją, gdy są zmuszeni je odbierać. Czego niestety nie można powiedzieć o pozbawionym hamulców moralnych Guyu Gardnerze, dla którego wszystko jest tylko groteskową zabawą i którego podejście naprawdę zdenerwuje Wonder Woman...
Co tu dużo mówić, to klasyczna Wonder Woman z wczesnych lat po kryzysie i niezrównany Perez jako scenarzysta, który bardzo wysoko podniósł poprzeczkę komiksów z tą bohaterką.
Ciekawostka - błąd w scenariuszu: w spotkaniu z członkiem Ligi- Rocket Red- Diana w rozmowie z nim... używa płynnego rosyjskiego! Akcja komiksu ma miejsce przed sagą "W kosmosie", a kto czytał, ten wie, że Diana przy pierwszym spotkaniu z rosyjską astronautką nie znała tego języka. Żaden poprzedni komiks nie sugerował też by się go wcześniej uczyła.