Myślisz: sprawiedliwość. Mówisz: Liga Sprawiedliwości. Myślisz: Superman. Mówisz: dobre intencje. Ale jest takie powiedzenie, że dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane...
Liga Sprawiedliwości odpowiada na wezwanie pomocy z głębokiego kosmosu. Znajdują statek pełen dzieci. Okazuje się, że dzieci pochodzą z planety Trotha, na której istnieją dwie nienawidzące się frakcje wiodące odmienny żywot, a sama planeta jest rządzona przez bezwzględną cesarzową Siddinix. Bohaterowie sprowadzają dzieci z powrotem na Trothę, a ich przybycie doprowadza do rebelii przeciw imperatorowej. Choć Wonder Woman ostrzega swoich towarzyszy, by nie mieszali się w politykę i sprawy kultury, której totalnie nie znają, Superman czuje, że nie może stać z boku. Siddinix zostaje obalona i osadzona w więzieniu. Szybko jednak okazuje się, że jej obecność była jedyną rzeczą, która powstrzymywała dwie frakcje przed skoczeniem sobie do gardeł. Trocie grozi teraz wojna domowa, a nikt z mieszkańców nie czuje się na sile, by przejąć władzę, za to większość uważa, że powinni nimi kierować przybysze z gwiazd. Amazonka kategorycznie protestuje, ale Kryptończyk uważa, że skoro już się wplątali w wydarzenia, to dla większego dobra trzeba chwilowo przejąć władzę, a inni bohaterowie mniej lub bardziej zdecydowanie stają po jego stronie. Diana odsuwa się na bok spędzając czas z dwójką uratowanych dzieci oraz uwięzioną władczynią, pragnąc maksymalnie zrozumieć kulturę, w której się znalazła. Sytuacja się pogarsza, gdy Trotha zostaje zaatakowana przez kosmiczną rasę Vermidiim. Gdy rządy Supermana i jego sprzymierzeńców nie są takie, jakich by chcieli, a tubylcy zaczynają stawać się coraz bardziej oporni, Batman sugeruje rządy twardej ręki i przywrócenie przynajmniej w części metod, którymi posługiwała się obalona władczyni. Mieszkańcy Trothy, początkowo pełni uwielbienia i bojaźni względem przybyszów z Ziemi, zaczynają coraz bardziej mieć ich dosyć i pragnąć powrotu swojej cesarzowej i jej rządów...
To bardzo dobra historia kosmiczno-polityczno-psychologiczna pokazująca, że dobre intencje nie wystarczają, by kimś kierować, a wręcz rządzić, i mieszanie się w kulturę, a wręcz w sytuacje, których się nie rozumie, może oznaczać więcej problemów, niż pożytku. Jest to też historia o nadziei, która rozkwita tam, gdzie nikt się jej nie spodziewał. Bardzo dobre rysunki i ciekawy pomysł obcej, podzielonej cywilizacji, jak i ich agresorów.
To nieco paradoks, że z członków Ligi, ta, która jest najbardziej przygotowana do sprawowania władzy, księżniczka Amazonek, właśnie odsuwa się na bok, gdy wydaje się istnieć taka potrzeba. Ale sama Diana, mimo, że w tej historii jest największym głosem rozsądku, też nie bierze pod uwagę, że ktoś może wykorzystać to, co mówi, a szczególnie, co powie pod wpływem emocji... Jednocześnie Superman jest tu ukazany jako postać głęboko tragiczna- na każdym kroku widać, że chce dobrze, ma serce na dłoni i chce jedynie pomagać- niestety popełnia duże błędy i to obraca się przeciw jego intencjom. Dość ciekawie jest tu ukazany Batman, który w pewnym momencie zaczyna ściągać Ligę w dół i jest tym, kogo pozostali z wielkiej trójki- a szczególnie Wonder Woman- próbują przekonać do swoich racji.
" - Diana, nie możemy zostawić ich na lodzie.
- Więc pomóżmy im się organizować. Ale nie możemy nimi rządzić. Clark, nie wolno nam. Naszą jedyną kwalifikacją jest, że możemy uderzać mocniej, niż oni. Nic nie wiemy o ich kulturze. Chcesz im pomóc? Dobrze, ja też. Ale musimy prowadzić przez przykład. Nie przez rozkazy."
"- Wojna nadchodzi! Zgłosić się do służby! Nie możemy walczyć za was... to by było super nieetyczne!
- Ale posyłanie nas na śmierć, to już jest etyczne?"
"Strach i ignorancja nie mają szansy przeciw nadziei i ciekawości."
Mediafire:
Justice League - Władza - 01 z 03
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz