Istnieje takie miejsce, w którym nie ma żadnej nadziei. Miejsce, którym rządzi przemoc, strach i bieda. To serce Slamsów Samobójców. W takim właśnie miejscu dorasta 10-letnia Lateesha Johnson. Pewnego dnia staje się świadkiem morderstwa, jednak jej matka nie chce by dziecko komukolwiek o tym powiedziało. Obecny na miejscu policyjnego śledztwa Clark Kent zdaje sobie jednak sprawę, że dziewczynka wie więcej niż mówi i próbuje nakłonić ją do zwierzeń. Jednocześnie uświadamia sobie trudną prawdę, że w obu swoich tożsamościach zbyt długo ignorował istnienie tego miejsca jak i problemów wynikających ze społecznej nierówności. Postanawia zrobić wszystko by ochronić dziewczynkę, i spróbować zmienić to miejsce. Nie ma jednak pojęcia, że przez publiczną rozmowę z Lateeshą wydał na nią wyrok śmierci...
Jest to szalenie głęboka, mocna psychologiczna opowieść z rewelacyjną narracją (która - nie zdradzę samej historii jak powiem, że - okaże się felietonami Clarka) poruszająca problemy slumsów, biedy, społecznej nierówności i strachu w jakim żyją ludzie mieszkający w takich miejscach. Zagadnienia postawione w tym komiksie nie są łatwe, i niestety jak w życiu nie ma też tu jednego łatwego rozwiązania...
Osobiście uważam to za jedną z lepszych historii komiksowych, i to nie tylko dotyczących Supermana. Oceńcie sami...
Dzięki za kolejnego Supka, a przede wszystkim za to, że wybierasz niesztampowe, jak na komiks "superbohaterski", historie.
OdpowiedzUsuńStaram się wybierać właśnie, a może przede wszystkim, także takie historie, które zapadają w pamięć i dają do myślenia. Cieszę się, że inni też to zauważają i doceniają:)
OdpowiedzUsuńfajnie, że robisz to co robisz, ale przyznam szczerze, że tłumaczenie tego komiksu jest kiepskie nawet dla mnie. w kilku miejscach to wygląda, jakby to robił translator internetowy, a nie człowiek. nie jestem tłumaczem ani korektorem, ale tekst "ono nie może zrobić coś samo" s.08.k3.d2, wyglada koszmarnie, to tylko jeden przykład. co do grafiki to powiem szczerze, jest marnie, mimo że ja nie jestem jakimśtam mistrzem. skoro masz "jajowaty" dymek to rozłóż też tekst "jajowato" w nim. a nie u góry wciskasz ile wlezie, nawet wychodząc poza dymek, natomiast na środku jest pustawo. fajnie, że bawisz sie w tłumaczenia, podoba mi sie to co wybierasz, takie starocie przypominają mi tm-semiki, więc rób to dalej. ale przyłóż sie troche do tego. i proszę, nie piszcie mi, że jeśli mi sie nie podoba to nikt nie prosi o czytanie. sam sie proszę o czytanie bo lubię. postaraj się wilczku trochę.
OdpowiedzUsuńMasz prawo do swojej opinii, ale się czepiasz.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, korzystam ze słownika, ale nigdy nie tłumaczyłem tekstu za pomocą translatora internetowego.
Po drugie: czy możesz mi wskazać, gdzie wychodzę poza dymek? Tekst staram się rozkładać równomiernie. Czasem może zdarzyć się przesunięcie w górę lub w dół, ale poza dymek nie wychodzę, najwyżej, jeśli w języku polskim wychodzi znacznie więcej znaków niż w angielskim staram się to jakoś upchać, ale tak, żeby to się trzymało. Czasem zmniejszam czcionkę, a czasem nieco skracam tekst, zachowując jednak jego kontekst.
Po trzecie:
Cytowane przez Ciebie zdanie jest częścią większej wypowiedzi, i pasującej do tego odpowiedzi. Fakt, może powinienem użyć słowa "czegoś", a nie "coś", i ponownie słowa "prawo" zamiast "ono", ale tak było krócej, a słowo "prawo" pada zdanie wcześniej. Jak przeczytałeś kilka moich translacji, to chyba się zgodzisz, że błędy lingwistyczne są u mnie bardzo rzadkie. Doczepiłeś się akurat do jednego z wyjątków i to w komiksie, gdzie jest dużo tekstu, a czy w całym kontekście wypowiedzi, to naprawdę taki błąd?
Ten się nie myli, co nic nie robi. A im dłużej się pracuje coś robiąc, tym więkze się nabywa doświadczenie. Chyba się zgodzisz. No, ale jeśli moje tłumaczenie jest dla Ciebie kiepskie trudno... Jak już powiedziałem masz prawo do swojej opinii, choć znajdą się tacy, co te tłumaczenia jednak doceniają. Nie jestem mistrzem i daleko mi do doskonałości, ale aż tak tragicznie też chyba nie jest.
A co do czcionki, to jak się przyjrzysz, w ostatnich tłumaczeniach obrazy są powiększone, by czcionka była bardziej wyraźna.
Pewne nawiązanie do TM-Semic istnieje, bo wszystkie komiksy z regularnej serii tłumaczę z trzeciej wersji Supermana - 1987-2002 (w moim przypadku tak do 1999). Komiksy z tej wersji eSa właśnie były drukowane w Polsce. Ale sam Semic wiele ciekawych - moim zdaniem - historii pominął.
ad.2 - http://www.mediafire.com/?11uew6ahwfyyu9r
OdpowiedzUsuńzerknij sobie, to tylko kilka przykładów, bo nie chcialo mi sie szukać, nie lubie i nie nadaję sie do korekty, natom iast przesuniecia do ktorych nawiazujesz sa dosyc czeste. a wystarczyłby ruch myszki badz strzalki:)
ad.3 - krócej nie zawsze znaczy lepiej, ale jesli pytasz czy to az taki błąd... wg mnie tak, bo gdybys nie upraszczał to komiks wygladałby znacznie lepiej:)
zgadzam sie, z czasem wszystkiego idzie sie nauczyc. co do czcionki, to właściwie nawet nie wiem jakiej uzywasz, ale nawet mankinoid wystarczyłby. i wygladałoby fajniej.
i sie wcale nie czepiam:) potraktuj to jako radę:)
Pegan:
OdpowiedzUsuńNaprawdę zaczynam podziwiać Twoje zaangażowanie w temat. Co nie znaczy, że się muszę zgodzić:) Ale jestem zdania, że jeśli ktoś ze mną stara się rozmawiać uprzejmie, nawet przy mocno przeciwnym zdaniu, to również zasługuje na uprzejmą odpowiedź.
Przeglądnąłem obrazki na których dokonałeś podkreśleń. Rozumiem, że główny problem to dotykanie ramek tekstem. Dotykanie- ale jednak ich nie przekraczanie. To zasadnicza różnica, chyba się jednak zgodzisz.
Czasem, gdy jest dużo tekstu trudno jest to odpowiednio ułożyć. Nieco łatwiej jest, gdy się powiększa skany i używa większej czcionki. Ale też nie zawsze. Pamiętaj, że jeśli masz komiks w wersji papierowej, to nawet duże zmniejszenie czcionki sprawi, że czytelnik najwyżej bliżej komiks podniesie do oczu. Na komputerze, jak czytelnik za bardzo ma przybliżać się do ekranu, to może dać sobie spokój z czytaniem.
Jeśli chodzi o typ używam WildWords, która się moim zdaniem ładnie prezentuje. Jedynym wyjątkiem jest "Lekcja historii", która była moim pierwszym tłumaczeniem (posty na blogu z lipca 2011 roku nie są ułożone chronologicznie według kolejności tłumaczeń) i w której pierwszy i ostatni raz użyłem Comic Sans. Kiedy mówiłem o powiększeniu czcionki mówiłem właśnie o użyciu jej na powiększonym skanach, a nie innego typu- zaglądnij do Godziny Zero, a zrozumiesz co mam na myśli. Wtedy jest większa możliwość manipulacji czcionką i jej ułożeniem i prawdopodobnie teraz wszystko tak będę robić (wcześniej robiłem czasowo na krótszych historiach).
Radę przyjmuję, i trochę racji masz, a człowiek powinien się uczyć na błędach i doskonalić. Ale i tak nadal twierdzę, że się czepiasz:) Mimo wszystko dziękuję, że poświęciłeś temu tyle czasu i mam nadzieję, że jednak moje tłumaczenia choć trochę Ci się spodobają.
Nie można pobrać :(
OdpowiedzUsuń