Kiedy grupa wysoce uzbrojonych kobiet- terrorystek bierze zakładników w banku, na miejscu pojawia się młoda Wonder Woman, która początkowo zakłada, że skoro napastniczki są kobietami, to posłuchają głosu rozsądku. Nie posłuchały, a błąd Diany mógł ją kosztować życie... Diana stara się ich powstrzymać, chroniąc jednocześnie zakładników, gdy do akcji wkracza nadgorliwa policjantka, oficer Marsden, która za wszelką cenę chce dorwać terrorystów, a o zakładników się nie troszczy. Wonder Woman zachowuje część prawdy o tym, co zdarzyło się w banku dla siebie, nie wierząc, że policjanci byliby gotowi wysłuchać kogoś z zewnątrz oskarżającego jedną z nich. Znowu błąd. Marsden balansuje na krawędzi robiąc wszystko, by dowieść, że jest silna i dobra w działaniu. Nawet, gdy zaczyna działać metodą, że cel uświęca środki i po trupach, ale do celu. Balansując między młotem, a kowadłem, Diana stara się ją powstrzymać jednocześnie stając przeciwko terrorystkom.
Cały czas pojawia się pytanie, kto i dlaczego dostarczył terrorystkom tak zaawansowanych broni? Jak też chwile tych wydarzeń wpływają na tych, którzy znajdą się w ich centrum?
Oto jest świat, w którym kobiety nienawidzą kobiet...
Oto jest świat, w którym ci, którzy mieli chronić niewinnych są miejscami dla nich większym zagrożeniem, niż przestępcy...
W komiksie warto zwrócić uwagę na cztery rzeczy:
Po pierwsze- narracja. Świetnie napisana, obszerna, kręcąca się wokół znaczenia tytułowych chwil.
Po drugie- emocje. Tych tu nie brakuje. Ale warto zwrócić uwagę na świetnie narysowane duże plansze ukazujące twarze. Od pierwszego kadru takie rysunki naprawdę przyciągają wzrok.
Po trzecie, Wonder Woman w tym komiksie dopiero poznaje nasz świat. Jest miejscami bardzo ufna i naiwna oraz wciąż jeszcze wierząca w siostrzeństwo kobiet. Ale też jest w niej pokazane to, co najlepsze- gdy policja nie chce rozmawiać z terrorystami, ona wychodzi do nich niemal z otwartą dłonią, chcąc przede wszystkim rozmawiać, a nie walczyć. Okazuje się to też błędem, można powiedzieć, że było głupie, ale ważne, że spróbowała (choć mogła być przygotowana, że terroryści mogą jednak zechcieć ją skrzywdzić). Słowa z końcówki, obserwującego wszystko boga wojny Aresa, być może nie tylko mnie wydają się smutne.
Na koniec zostaje strój Wonder Woman. Nie licząc okładek, Amazonka paraduje cały czas w spódniczce i czarnej kurtce. O ile to pierwsze jest wariacją jej stroju, zwłaszcza na początku jej działalności, to to drugie pozostaje niewyjaśnione. Można tylko spekulować, że Diana chciała się dostosować do Ameryki, do której niedawno po raz pierwszy przybyła. Ten element stroju dodatkowo jakby maskuje jej zwykły ubiór i pozwala się łatwiej wtopić w tłum.
Zapraszam do czytania!
Mediafire: